wtorek, 30 czerwca 2009

Kolorowe czytanie

Po raz pierwszy w życiu wzięłam udział w czytelniczym wyzwaniu. A ponieważ pierwszy raz zawsze jest emocjonujący, jestem bardzo szczęśliwa, że się odważyłam :)
Wszelkie szczegóły i zasady uczestnictwa znajdziecie tutaj.
Może ktoś jeszcze się przyłączy.

Z pośród bogatej listy lektur wybrałam takie:

Na pewno przeczytam:
  1. Szafranowe niebo, Lesley Lokko
  2. Eve Green, Susan Fletcher
  3. Sto odcieni bieli, Preethi Nair
  4. Czerwony rower, Antonina Kozłowska

Dodatkowo chciałabym sięgnąć po:
  1. Na złotej górze, Lisa See
  2. Nazywam się czerwień, Orhan Pamuk
  3. Czerwone i czarne, Stendhal
  4. Portret w sepii, Isabel Allende
  5. Trzynaście małych błekitnych kopert, Maureen Johnson
  6. Czerwona Azalia, Anchee Min

No to do dzieła!!!!

poniedziałek, 29 czerwca 2009

Tabletki z krzyżykiem, Szymon Hołownia


Szymon Hołownia to młody zdolny człowiek. Wiele osób jest pod wrażeniem tak wielkiej wiedzy teologicznej i oczytania w tej dziedzinie u zwykłego dziennikarza, nie teologa.
Hołownia otrzymał nagrodę dziennikarską za "głęboką znajomość tematyki religijnej w połączeniu z doskonalą orientacją w świecie współczesnej kultury" oraz "stworzenie nowatorskiej na polskim gruncie formuy pisania o sprawach religijnych"
Trudno mi powiedzieć jakby czytało się tę książkę niekatolikowi, ale mnie z perspektywy katolika czytało się ją świetnie.
 Autor zadaje wiele pytań, tj.
- Czy niebo to wieczny orgazm"
- Czy szukanie kosmitów do grzech?
- Czy w niebie będzie prywatność?
- Który tom Harry'ego Pottera podyktował szatan?
- Czy gdy w radiu jest transmitowana msza, trzeba klękać przed odbiornikiem?
- Dlaczego Bóg dręczy ludzi, których kocha?
- Czym różni się dusza od karty SIM?
- Dokąd trafiają nieochrzczone dzieci?
Tym podobnych pytań jest w tej książce naprawdę wiele. Autor porusza kwestie problem Harry'ego Pottera, Dona Browna, śmierci klinicznej, końca świata, obecności aniołów i duchów na ziemi.Konkretnych odpowiedzi jest znacznie mniej, bo oczywiście Hołownia nie jest Bogiem, by je znać :) Zamiast nich pojawiają się szerokie omówienia tematu z punktu literatury fachowej, okraszone poczuciem humoru.
Jest to coś w stylu lekkiego podręcznika dla każdego, ale dla tych bardziej wymagających znajdą się również smakowite kąski. Dużo ciekawostek i anegdot, a nawet dowcipy o... Bogu.
Po lekturze owego podręcznika uciekają wszelkie lęki egzystencjalne i czuje się błogi spokój, przynajmniej na kilka dni :)
Jedyny minus według mnie to momentami bardzo zagmatwany styl. W niektórych momentach zastanawiałam się po prostu nad logiką zdania. Ale to naprawdę mały minus ;)
Jesli chodzi o cytaty, to spodobały mi się przytoczone słowa Clive'a Staplesa Lewisa:
" Kochaż- znaczy wystawiać się na zranienia. Spróbuj kochać cokolwiek, a serce twoje z całą pewnością narażone będzie na udrękę i niewykluczone, że zostanie nawet złamane. Jeżeli serce pragniesz zachować w stanie nienaruszonym, nigdy nim nikogo nie obdarzaj, nawet zwierzęcia (...)"

wtorek, 23 czerwca 2009

Czarownica z Radosnej, Zofia Staniszewska

"Między codzienną radością wychowywania dwójki dzieci, pracą szkolnej bibliotekarki i galopem na Eponie, Jagoda odkrywa uroki życia w Radosnej... Wraz z ekscentrycznym malarzem tropi gang, wsłuchuje się nocą w czarcią skałę, toczy z siostrą przezabawne dyskusje o wirtualnych romansach. W codziennej prozie życie znajdzie czas na chwilę magii i uwije wianek, który puści na wody Dziwożony w Noc Kupały, spojrzy w gwiazdy i być może rzuci kilka dobrych uroków... bez rozgrzeszenia... Wszak każda kobieta jest boginią, a każda bogini ma szczególną moc"
Red Horse, 2008

Autorka jest poetką i bajkopisarką, czego nie da sie ukryć w "Czarownicy..." będącej jej debiutem powieściowym.
Owa powieść poprzeplatana została baśniami, legendami, wierszykami opowiadanymi dzieciom przez matkę, lub przekazywanymi sobie przez "somsiadki" :) Każdy rozdział posiada wierszowany zagadkowy podtytuł. Jest to jeden wiersz , który "rośnie" z każym rozdziałem, tzn. co rozdział przybywa mu dodatkowy wers.

W ogóle aura powieści jest jakaś taka... baśniowa. Pojawiają się opisy głównej bohaterki Jagody na tle natury, która "czaruje" czas i przestrzeń.
Swoją drogą narratorem tych opisów jest jej córka Joasia, która ma zaledwie trzynaście lat. Jest to bardzo nienaturalne, gdyż język tej narracji jest zdecydownie odwrotnie proporcjonalny do takiej młodej osóbki, podaję przykład:
"W szarym jeziorze pod wieczór woda skrzy sie srebrzyście. labędzie otaczaja mamę stojąca po kolana w wodzie i wyjadają jej chleb z reki. Poruszaja delikatnie śnieżnobiałymi skrzydłami, a ich esowato wygięte szyje, zakończone ognistą kreską dzioba, kołyszą się w przedziwnym tańcu. W końcu psy płoszą królewskie ptaki, a one ulatują z metalicznym poszumem piór, wydając chrapliwe "kiarrr"

Opis piękny tylko tak mało adekwatny do wieku narratorki, podobnie jak ten:
"Moja mama urodzia się pod znakiem Luny. Srebrny Glob odgywa w porządku kosmicznym znacząca rolę. rozdziela wszechświat na dziedzinę konieczności i dziedzinę przypadku. W sferze Księżyca przebiega granica boskiego eteru i skażonego powietrza. Tam stykają się wieczny porządek, odzwierciedlający naturę Boga, i niepewność, implikującą rozpad i konflikt."
Oprócz Joasi jest jeszcze dwóch narratorów powieści: sama Jagoda i narrator trzecioosobowy..
Powieść zawiera mnóstwo przezabawnych dialogów, np. te przeprowadzane przez wiejską trójcę plotkar. Złote myśli Starej Ryśkowej na temat mężczyzn:
  • "Każdy jedyn chłop jes taki som! Ino jidno mu we głowie! Zawsze żem mówiła i powtarzam, bo to świnta prawda. Łoni wszyscy jednacy. Nic nie warci! (...)"
  • "Bez chłopa życie- co to za życie? Do niczego jako i dziurawy kapyć, co go ni mosz czym zaszyć."
Bawią też wypowiedzi "sztucznie inteligentnej" dyrektor Kopytko.
Akcja dzieje się we wsi Radosna i w okolicy, scenerię tworzą więć sielski krajobrazy, wśród nich stara chata Babuchy, pamiętająca pierwszą wojnę światową. Miejscem kilku scen jest też lokalne gimnazjum, w którym Jagoda pracuje jako bibliotekarka.
Jest to książka zabawna, a jednocześnie wyciszająca, promująca interakcje z żywą naturą, ze zwierzętami; pokazująca, że świat nei ejst taki oczywisty jak nam się zdaje, jest podszyty drugim dnem- magią dawnych wierzeń i mitologii, tym wszystkim, czego nasz ograniczony umysł nie potrafi wytłumaczyć.
Dodatkowym bonusem w tej powieści są trzy smakowite przepisy na ciasta ( na pewno wypróbuję) i jeden na muchomory w winie (tego raczej nie :)

Uważam, że warto sięgnąc po tę pozycję, ale raczej już do niej nie powrócę. Prędzej do trylogii Małgorzaty Kalicińskiej.

czwartek, 18 czerwca 2009

Coś niebieskiego, Emily Giffin



Dalsze losy przyjaciółek z Coś pożyczonego widziane oczyma Darcy. Cóż muszę przyznać, że dzieje się dużo, ale jest to zbyt cukierkowe, bajkowe i piękne, by mogło być prawdziwe. Jednakże my-duże dzieci lubimy przecież baśnie :)
Główna bohaterka przechodzi metamorfozę o 180 stopni, a ludzie tacy jak ona raczej się nie zmieniają. Poza tym przesłodzony happy end...
Nie żałuję, że przeczytałam, gdyż jest to ciekawe uzupełnienie pierwszej powieści.
No i trzeba przyznać, że czytadła Giffin naprawdę wciągają. Czekam teraz w bibliotece na ostatnią pt. Dziecioodporna.

środa, 17 czerwca 2009

W kleszczach lęku, Henry James

(...) "The Turn of the Screw" jest opowieścią pełną napięcia i niewypowiedzianego czaru. Akcja rozgrywa się na głuchej prowincji w starym, typowo wiktoriańskim dworze położonym wśród rozległego parku, w atmosferze ciszy, spokoju i kulturalnego dobrobytu. Ale pod powłoką normalnej scenerii, wśród ludzi zupełnie zwyczajnych kryje się jakaś straszna zagadka. Opowieść pisana w pierwszej osobie jako narracja guwernantki wciąga czytelnika, lecz nie wiadomo właściwie w co. Stopniowo dopiero wyłania się pewien obraz, pewna koncepcja, chociaż niepewność w rozróżnianiu realiów ciągnie się do samego końca i ona to stanowi w zasadzie główne źródło lęku. Lęk i niepewność są tutaj głównym motywem, sam strach jednak przeradza się raczej w wątpliwości natury moralnej. Iluzja splata się z rzeczywistością, a duchy nabierają cech symbolicznych, przeobrażają się w jakieś demony zła, które zdążają do całkowitego zawładnięcia duszami chłopca i dziewczynki, głównych bohaterów powieści.

Opowieść toczy się w atmosferze nie tyle faktów, co raczej możliwości i niedopowiedzeń, trzyma wciąż czytelnika w napięciu i pod urokiem niesamowitych iluzji. (...)

Opowieść niezwykła i niezwykle opowiedziana - w pełni zasługująca na zainteresowanie, z jakim się ją przyjmuje i z jakim się ją czyta*.

---
* Witold Pospieszała, "Od tłumacza", w: Henry James, "W kleszczach lęku", tłum. Witold Pospieszała, Wydawnictwo Poznańskie, 1959, str. 7.
__________________________________________________________________________________________________

To książka ma ponad sto lat, a jej narracja jest taka, jakby była napisana wczoraj.

Czyta się ją znakomicie i lekko.

Wciąga, bo jest swego rodzaju gotyckim horrorem.

Henry James należy do klasyki literatury amerykańskiej, więc to mówi samo przez się, że warto sięgnąć po tę lekturę, bo "coś w sobie musi mieć".

Książka trzyma w napięciu do samego końca.

Poza tym przepiękna sceneria zamglonego wielkiego dworu gdzieś na prowincji, młoda guwernantka i tajemnicze dzieci.

Bardzo mi ta powieść przypomina film z Nicole Kidman "Inni".

Jeśli ktoś lubi takie klimaty, to polecam...

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Sto dni po ślubie, Emily Giffin

Najnowsza powieść Emily Giffin. Według mnie o wiele lepsza niż Coś pożyczonego. O wiele bardziej wciągnęłam się w akcję, o wiele bardziej ciekawa byłam zakończenia i czytałam ją też o wiele szybciej :)
Główna bohaterka Ellen rozdarta jest pomiędzy miłością do świeżo poślubionego męża Andy'ego a przypadkowo spotkanego po latach byłego chłopaka Leo.
Andy jest bogatym prawnikiem, pochodzącym z dobrej rodziny w Atlancie. Rodzina ta jest dla Ellen błogosławieństwem, gdyż daje jej poczucie tożsamości i bezpieczeństwa, którego jej brakowało (jej matka młodo umarła, a ojciec założył nową rodzinę).
Ale jest to dla Ellen również przekleństwo, ponieważ trudno jej odnaleść się w nowym środowisku. Jest to przykładna rodzina zamieszkająca przedmieście, z mężczyznami grającymi w golfa i kobietami, które rezygnują z życia zawodowego, by wychowywac dzieci i opiekowac się domem. Życie tam wiąże się jednak również z podporządkowaniem życzliwej, wszystko wiedzacej najlepiej teściowej, oraz z bywaniem na nudnych snobistycznych przyjęciach, podczas gdy Ellen kocha Nowy York, miasto, ruch i swoją prace fotografa.
Drugi mężczyzna- Leo- jest nieprzewidywalnym, nie dającym wbić się w płaszcz konwenansu dziennikarzem, jest zupenie inny. Ellen nie dzieli tych dwóch miłości na lepszą i gorszą, tylko na dwie różne, nie dające sie porównywać. To z Leo główna bohaterka przeżyła wielką namietność i pasję, ból i ropacz, był to związek, jak sama mówi: "intensywny".
Nie będe zdradzać jak ów kobieta odnajduje się w tym rozdarciu uczuciowym i jaką drogę wybiera, bo po takiej recenzji nikomu już nie chciałoby się czytać tej powieści :)
Zakończę więc cytatem:
"(...) Miłość to suma wyborów, siła zaangażowania, więzi, które trzymają nas razem" (str. 369)

i piosenką, o której Ellen mówi:
"Jest to jedna z moich ulubionych piosenek, która w zależności od tego, czy mam nastrój wesoły, czy smutny, sprawia, że czuję się albo bardzo wesoła, albo bardzo smutna. W te chwili czuję jedno i drugie, i wsłuchując się w słowa piosenki, dumam nad tym, jak bliskie sobie są te dwa uczucia" (str 321)
Oto ten utwór:
 

niedziela, 14 czerwca 2009

Stosik biblioteczny 2

  • Emily Giffin, Sto dni po ślubie
  • Emily Giffin, Coś niebieskiego
  • Zofia Staniszewska, Czarownica z Radosnej
  • Johanna Nilsson, Sztuka bycia Elą

wtorek, 9 czerwca 2009

Dziewczyna z zapałkami, Anna Janko


Nietuzinkowa książka o emocjach, napisana pięknym językiem.
Młoda kobieta o wrażliwej poetyckiej duszy, Hanna, postanawia odłożyć swój talent na półkę i zagrać rolę matki, żony i kochanki, tzw. pani domu. Niestety od samego początku nie jest szczęśliwa w swoim małżeństwie. Nie znajduje z mężem porozumienia na żadnej płaszczyźnie. Teściowe również nastawieni są do niej negatywnie. Kobieta szuka na to ratunku w macierzyństwie, myśli, że ono nada sens jej życiu:
"Dziecko. Dziecko. Muszę mieć dziecko. Inaczej nigdy tu nie zamieszkam. Dziecko zbuduje mi dom, dziecko się mną zaopiekuje. Dziecko mi znajdzie przyjaciół. Oswoi dla mnie teściową i teścia. Będzie moje. Będzie Pawia. Będzie nasze. Będzie jak śliczna kokardka, która zwiąże nas i ozdobi..." (str. 55)
Okazuje się jednak, że dziecko, pierwsze i kolejne nie są dobrym lekarstwem na jej troski, są wręcz trucizną, przysparzają jej kolejnych obowiązków i dodatkowe powiązanie z mężem, który jest od niej tak inny, tak daleki duchowo. W konsekwencji Hanna staje się nieszczęśliwa. Zżera ją od wewnątrz proza życia:
"Rozpinam skórę na piersi, jak się rozpina koszulę, i mówię: Patrzcie, co mam pod spodem. Pod ubrankiem ciała. To dusza. Jak sinoczerwona chmura. Ach, jakie mnóstwo uczuć, wspomnień i marzeń, zwoje wątków logicznych (albo nie), kilometry zarejestrowanych zdarzeń, cała moja wewnętrzna filmoteka." (str. 34)
Hanna ucieka od swoich problemów w alkohol, ale największe ukojenie dają jej książki, te czytane w wolnej chwili i ta, którą pisze ona sama:
"Książki to nie są czyjeś rzeczy, to są świadectwa rozumu. Książki, które czytasz pozwalają zajrzeć ci do głowy i zobaczyć myśli, uczucia, intencje, potrzeby intelektualne. Jeśli coś czytasz namiętnie, to znaczy, że tym właśnie jesteś. Jesteś autorem swoich lektur i one zawsze Cię zdradzą!!!" (str 181)
Sytuacja z mężem jest beznadziejna i z czasem jej dramat tylko się pogłębia:
"Dwa metry wzrostu, duży fiut, ale głowa nieustawna i serce słabo oświetlone...
Śmiesz powtarzać mi, że wydaję twoje pieniądze?! Że utrzymujesz cały dom?!
Gdybym ci wystawiła rachunek, to nie byłbyś w stanie, nie tylko go spłacić, ale nawet pojąć tego bilansu!
Rachunek za ciąże donoszone i niedonoszone, za ciężkie porody, za choroby wynikłe z faktu bycia twoją kochanką oraz matką twoich dzieci; rachunek za rozkosz zbyt błahą i za kilka gwałtów; za samotność we dwoje, za banał straconych złudzeń i niespełnionych nadziei; gniew i twój krzyk; za odmowę współistnienia, za utratę miłości, za starość w środku życia...
Zostawię ci ten rachunek na stole w kuchni.
Już niedługo" (str 218)
Pod koniec powieści bohaterka nabiera więcej dystansu do życia. Dotychczasowe doświadczenia nasuwają jej dobrze rokujące na przyszłość wnioski.
"Świat, w którym żyje każdy człowiek, zależy przede wszystkim od sposobu, w jaki go pojmuje. To samo zdarzenie, które lotny umysł ujmuje interesująco i odbiera jako przygodę, dla umysłu płaskiego i banalnego będzie bezbarwną sceną z życia codziennego. Pierwszym i najważniejszym warunkiem szczęścia w naszym życiu jest to, czym j e s t e ś m y , nasza osobowość." (str 199-200)
Nie jest to tylko płytka opowiastka o perypetiach kury domowej. Autorka zawarła w tej powieści dużo wątków filozoficznych, w tym swoje śmiałe poglądy na temat Boga i własną teorię teogoniczną. Całość upiększona jest pięknym językiem, skłonnym do nowatorskich tworów, takich jak np. "rozkoszmar".
"Już nie mogę rozkoszy... Już mi się nie chce. To jakiś rozkoszmar jest. Obrzucanie tortem- oto co mi się przypomina (...) jest bardzo śmiesznie, ale nikt już nie ma apetytu..." (str. 55)
Są tu też niesamowite opisy przyrody:
"(...) Wiatr to przypadał do zrudziałych, poskręcanych jak zardzewiałe sprężyny traw, to nasłuchiwał pośród nieczynnych pni i pustych koron drzew, alb się ocierał o nabrzmiałe, szare łona chmur, które po tej pieszczocie rodziły zimny deszcz pomieszany z gradem." (str. 12)
Ta książka o nas kobietach jest niebywałą ucztą czytelniczą nie tylko dla tych, którym w małżeństwie się nie układa. Każda z nas na pewno znajdzie w Hannie coś z siebie. Bo każdej z nas niedaleko jest do baśniowej dziewczynki z zapałkami. My kobiety tak jak Hanna uwielbiamy czuć, analizować, roztrząsać i przeżywać, ale przede wszystkim marzyć.

czwartek, 4 czerwca 2009

Coś pożyczonego, Emily Giffin




NOTA WYDAWCY: "Co myślicie o dziewczynie, która idzie do łóżka z narzeczonym najlepszej przyjaciółki?
Czy granica między tym, co dobre i złe, naprawdę jest wyraźna?

Rachel uważa się za racjonalistkę, która w każdej sytuacji postępuje właściwie. W przeciwieństwie do jej przebojowej przyjaciółki Darcy, nie zawsze lojalnej. Jedna noc sprawia, że role się odwracają. Po przyjęciu z okazji swoich trzydziestych urodzin Rachel budzi się u boku narzeczonego Darcy. Początkowo chce jak najszybciej zapomnieć o całej sprawie, ale zakochuje się i brnie w kłopoty. Tymczasem data ślubu Darcy i Deksa jest coraz bliższa...
Co wybierze Rachel: miłość czy przyjaźń?
"Coś pożyczonego" udowadnia, że nic nie jest czarno-białe i zawsze trzeba uważnie wysłuchać obu stron. A co na temat podwójnej zdrady ma do powiedzenia Darcy? Już wkrótce poznacie tę samą historię opowiedzianą z jej punktu widzenia. "

Nic mnie tu nie zaskoczyło, nic nie zszokowało. Jest to dokładnie taka powieść jak wyczytałam w recenzjach blogowych koleżanek. Prosty język i opis wydarzeń dziejących się w amerykańskiej rzeczywistości, który nie pozostawia po sobie zbyt wiele.
Czytając bawimy się dobrze, ale płytko, może nawet wciągamy się w te 400 stron, ale chciałoby się czegoś więcej...
Najbardzej irytujący jest fakt, że akcja toczy się dość mozolnie, a przez ostatnie 40 stron wszystko nagle się wyjasnia i sprawy nabierają tempa.

Mimo to sięgnę po inne powieści autorki, nie dla uczty intelektualnej, a dla relaksu.

A to ulubiona piosenka głównych bohaterów- Rachel i Dextera

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Stosik biblioteczny

Ostatnio nie najlepiej stoimy finansowo, a ja mam tendencję do obsesyjnego kupowania książek.

Tak więc w ramach globalnego kryzysu ekonomicznego odkryłam niedaleko nas bibliotekę.

Nie jest tak łatwo się tam dostać, gdyż prowadzi do niej milion schodów, a ja nie chadzam tam sama, tylko z piętnastomiesięczną córeczką i jej spacerówką. Żeby chociaż można było "zaparkować" gdzies na dole, ale nie, żadnych ułatwień!!! Czego molik książkowy nie zrobi dla zdobyczy??? :)))

Za to na szczycie- cuuuuda!!!! mnóstwo nowości z mojego koszyka w merlinie i mnóstwo staroci, które od dawna mam na liście "do przeczytania".

W ogóle cuda techniki są wspaniałe. System komputerowy sprawia, że w domu wpisuję w wyszukiwarce interesujące mnie pozycje i wypożyczam je online, a potem tylko po nie idę, a one na mnie czekają.

Jak chcę wypożyczyć coś, co jest w obiegu, to rezerwuję to online i dostaję maila, żeby odebrać :) Świetna sprawa.

Zachwycam się tak, bo skończyłam studia polonistyczne zaledwie 3 lata temu i wtedy takich cudów w Szczecinie nie było. Trzeba było odwiedzać codziennie kilka bibiotek, szukać w katalogach, zamawiać, potem odbierać, przedłużać, wszystko osobiście. Masakra.

Ale ciocia też polonistka pocieszała mnie, że gdy ona studiowała, to nie było ksero i trzeba było robic notatki z artykułów na kalce, by się dzielic z koleżankami. A więc nie narzekam :)))


A teraz do rzeczy:

Przytachałam z biblioteki zilustrowany powyżej stosik i zajęłam się nim, tak więc w odstawkę poszła "Obca" Diany Gabaldon, bo jest moja własna. Przeczytałam pierwszy tom, ale recenzję zamieszczę jak przeczytam drugi.

W stosiku:

  • Emily Giffin Coś pożyczonego
  • Noah Gordon Medicus
  • Noah Gordon Medicus z Saragossy
  • Anna Janko Dziewczyna z zapałkami