- Po pierwsze: atrakcyjna forma graficzna. Książka jest estetyczna, kolorowa, przejrzysta. Chce się ją wziąć w rękę. Zawartość zachęca do przeczytania. Tekst pisany jest bardzo syntetycznie i dostępnie dla każdego czytelnika. Wszystko co najważniejsze jest przejrzyście wypunktowane.
- Po drugie: duża dawka humoru. Mimo, że porady poparte są naukowymi statystykami i teoriami, oraz wypowiedziami dietetyka, to wszystko pisane jest z dużą dawką humoru. Książka potrafi rozbawić tak, jak jej autorka Kasia Bosacka :
"Nazywam się Katarzyna Bosacka
i jestem Anonimowym Żarłokiem.
Kocham jeść, gotować, piec,
smakować, podjadać i próbować.
Tak się jakoś złożyło, że ciut mi
przybyło, więc przyszła kryska
na Matyska, zęby w tynk,
idę na dietę." :))
- Po trzecie: rozsądek. Cieszę się, że książka nie zachęca do żadnej innowacyjnej diety w stylu metody Dukana, diety kopenhaskiej itp. Mało tego, wszystkie tego typu wariacje dietowe są racjonalnie skrytykowane w rozdziale pt. "Strzeż się tych diet". Bosacka w raz ze swoją dietetyczką dr Anną Lewitt proponuje nam bardzo rozsądne odżywianie, które nie obciąży naszych portfelów połączone oczywiście ze sportem. Co najważniejsze dieta oparta jest na jedzeniu, a nie głodowaniu.
- Po czwarte: skuteczność. Wypróbowałam na sobie wszystkie zalecenia z tego poradnika i to naprawdę działa!!! Schudłam w ciągu dwóch miesięcy 6 kilogramów i jestem w siódmym niebie.
- Po piąte: praktyczność. Nie jest to książka do przeczytania i rzucenia w kąt. Do niej się sięga non stop. Chociażby dlatego, że na końcu znajduje się zestaw przepisów na śniadania, obiady i kolacje. Poza tym jest to niesamowite kompendium wiedzy na temat odchudzania. Znajdziemy tam wszystko, co interesuje przeciętne "pulpety": listę naszych wymówek, porady od czego zacząć, co robić, gdy dopadnie nas kryzys, fakty i mity odchudzania.