W tej części sagi dużo jest namiętności, miłości i ogólnie emocji.
Dla mnie to jak dotąd najlepsza część.
Denerwowało mnie jedynie zachowanie Belli, zwłaszcza to z jakim bólem zakładała pierścionek zaręczynowy od kogoś, bez kogo podobno nie wyobraża sobie życia.
Ta jej "apatia" była jako tako uzasadniona w Księżycu w nowiu, ale w Zaćmieniu jest już po prostu denerwująca.
Do tego ta scena, gdzie Edward rozrywa na kawałki innego wampira, a Bella nie czuje z tego powodu żadnego dyskomfortu, nie widzi w nim na ten moment bestii, nie przeraża ją to, a wręcz lgnie do niego zaraz po bitwie i obrzuca go pocałunkami. Trochę to nienaturalne. No ale nie czepiajmy się, w końcu wampiry też nie należą do najbardziej naturalnych elementów rzeczywistości.
Żeby nie było wątpliwości: pozostaję fanką sagi Zmierzchu :) bo naprawdę świetnie się to czyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz