niedziela, 29 listopada 2009

Gosposia

"Świat otwiera przed nami nieograniczone możliwości - do takiego wniosku dochodzi bohaterka książki i ma rację. Aby jednak z nich skorzystać, trzeba być otwartym na ten świat, nie bać się zmian ani wyzwań, nie zasklepiać w utartych zwyczajach i poglądach. Trzeba iść do ludzi, nie zastanawiając się, co nam to da i czy aby ktoś nie zrobi nam krzywdy. No risk, no fun! Czy prawie-doktorantka, literaturoznawczyni, może z własnej woli zostać gosposią pracującą "po domach"? I to nie w Ameryce, ale u nas, w Polsce? Czy można mieć radość z pracy? Czy można pokochać kogoś o pięćdziesiąt lat starszego od siebie? Albo o pięćdziesiąt lat młodszego? Czy trzeba tkwić w związku z osobą, która uczyniła nam krzywdę? Zakres naszej wolności jest szerszy niż czasami chcemy to przyznać."
Sol, lipiec 2009
Całkiem przyjemna powieść o Marysi, która chciała robić karierę naukową, ale mąż ograniczył ją do roli osobistej gosposi.
Któegoś dnia przelała się czara goryczy i Marysia mu uciekła.
Zmieniła miasto, przyajciół i zaczęła pracować jako gosposia, całkiem droga i profesjonalna...
Autorka zawzięcie promuje w tej ksiażce Szczecin, co jak zwykle mi się podobało, bo aktualnie tu mieszkam.
Tak więc miło było wiedzieć, na jakiej ulicy mieszkają znajomi Marysi, obok jakiego parku przechodzi, w jakiej kafejce piije kawę, albo że jest na koncercie w znajomej mi "Kanie". Nawet drożdżókę kupowałam ostatnio przypadkiem w tej cukierni, co Marysia... :)
Poza tym trasa zamkowa, Wały Chrobrego, kościółek polsko-katolicki i wszystko wszystko inne dawało mi wrażenie, że jak wyjdę na ulicę, to spotkam Marysię, z resztą mieszka u Lilii niedaleko mnie :)
To co mnie denerwowało to kilka literówek i pewba rażąca niekonsekwencja. Albowiem starszy pan na samym początku znajomości z Marią proponuje jej w razie rozwooduz swojego znajomego adwokata, który zawsze wygrywa (str. 178). A gdy Maria decyduje się w końcu na ten krok, pyta owego pana Stefana, czy zna jakiegoś adwokata, a ten jakgdyby nigdy nic, mówi, że kilku zna, ale wszyscy są beznadziejni....!!!!!! (str.236). Z kontekstu powieści nie wygląda to jak celowy zabieg pana Stefana, tylko zwykłe niedopatrzenie autorki i tych, co to sprawdzali przed drukiem. No chyba, że ja tego jakoś nie zrozumiałm. Jak ktoś to czytał i uważa, że jestem w błędzie, to uprzejmie proszę o oświecenie mojej osoby...
Na koniec cytacik:
" (...) Dżipiesy, esemesy, abeesy, same skróty. Wam, młodym, stale gdzieś pociągi odchodzą, wszyscy zabiegani, zaaferowani i na normalność nikt nie ma czasu. "A mnie się marzy kurna chata", Mareszko, bryczka w dwa koniki i życie toczące się powolutku, z umiarem. Nikt nigdzie się nie spieszy, a, o dziwo, wszystko jest załatwione, ułożone i bez zaległości (...) Ja pamiętam, bo trochę żyłem w takich czasach; bez komórki, laptopa, komputera. Nawet bez telewizji... Kwitło życie towarzyskie, herbatki, tańcujące wieczorki, fice o'clocki i inne dancingi, a wy wierzycie tylko w dyskotekę i nawet porządnych balów karnawałowych nie ma." (str. 199)

8 komentarzy:

  1. Znalazłam Ciebie i już zmieniam adres.:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmieniłam adres w linkach:)

    a ja zapraszam na blog Książka w sztuce

    http://ksiazkawsztuce.blogspot.com/

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. to pierwsza rzecz w życiu, którą wygrałam, jupiiii :)
    dziękuję serdecznie, przede wszystkim Sisi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. kupiłam sobie tę książkę i mam zamiar w krótce przeczytać. I chociaz nie mieszkam w Szczecinie, chociaż też prawie nad morzem, bo urodzona jestem w Koszalinie, chociaż ta literatura jest zdecydowanie średnich lotów, często jest w niej naiwny huraoptymizm i takie harcerskie podejście do życia, typu moja grupa fajnych ludzi jest mojsza niż twoja grupa fajnych ludzi, trochę moralizowania jak w szkole, to i tak mnie wprawiają te powieści w dobry humor i od czasu do czasu jest wręcz nieodzowane sobie Szwaje zaaplikować.

    OdpowiedzUsuń
  5. kasia.eire- masz rację taka krzepiąca naiwność :) ale pod tym względem Szwaja nie dorasta Musierowicz do pięt, uwielbiam Jeżycjadę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. orchideo, Musierowicz jest poza konkurencją, to prawdziwa Formua 1. Cala reszta jest w tyle.

    OdpowiedzUsuń