
Prószynski i S-ka, 2003
Przyjemna lekturka na rozluźnienie, nie wymagająca wysiłku umysłowego.
Bohaterka jest polonistką tak jak ja, więc miło się czytało o kimś z branży.
To dopiero trzecia książka Moniki Szwaji, z którą się zapoznałam i przyznam, że jak dotąd wszystkie główne bohaterki w jej książkach są bardzo podobne z charakteru i sposobu bycia.
Wszystkie lubią alkohol :) większą część powieści konsumują go w różnym wymiarze, nawet w ciąży...
no i na ogół lubią dobrą muzykę.
Trochę naciągane są dla mnie to, że tak wiele ludzi z otoczenia dzieli zamiłowanie bohaterek Szwaji do muzyce poważnej i filharmonii.
W dzisiejszych czasach naprawdę trudno spotkać kogoś kto zna tak dobrze ten rodzaj muzyki, a taka Agata Czupik na przykład zakochuję się w pilocie, który również uwielbia filharmonię, ma kolegę z liceum, który jak się okazuje został muzykiem i w filharmoniach grywa, a gdy robią sobie w domu imprezkę i wpada policja wezwana przez sąsiadów, to okazuje się że ta policja też kocha tę muzykę i przyłącza się do imprezy...
Jak dla mnie to zbyt wiele zbiegów okoliczności...
Fajny tytuł książki :) Nie czytałam jeszcze nic Szwai, ale z chęcią kiedyś sięgnę, tak dla rozluźnienia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nudziarę czytałam kilka razy , no cóż i pewnie przeczytam jeszcze z kilka (O:
OdpowiedzUsuńLubię jej książki , są dobre na złe samopoczucie (O:
Polecam inne książki i opowiadania , warto (O:
A ja czytałam. I przyznaję: lubię Szwaję, chociaż jej książkom można sporo zarzucić, np. to, że jej książki są bardzo podobne do siebie i po kilku tygodniach zlewają się w jedno. Co nie zmienia faktu, że dla odprężenia czyta się te książki bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mnie też podobało się "Jestem nudziarą", ale za to już przez "Zapiski stanu poważnego" nie przebrnęłam.
OdpowiedzUsuńSzwaja jest zawsze dobra na relaks.Najbardziej chyba lubie "Stateczna i postrzelona".
OdpowiedzUsuńZ kolei ja wręcz przeciwnie. Książka wyjątkowo mnie znudziła i zmusiła do powiedzenia autorce faktycznie jesteś nudziarą. Zdecydowanie bardziej podobał mi się Dom na klifie, o którym napisałam także na swoim blogu. Myślę, że sięgnę jeszcze po książki Moniki Szwaji, bo nie chciałabym oceniać autorki po jednej, moim zdaniem nieudanej, książce. Zapraszam także do siebie
OdpowiedzUsuńwww.book-room-yoanny.blogspot.com
heheh najbardziej podoba mi sie wzmianka o tym, ze wszytskie lubia alkohol... ;)
OdpowiedzUsuńdagsila...
Zgadzam się w pełni z Yoanną! Książka wprawdzie na lato fajna, ale potrzebowałam dużo samozaparcia, żeby przebrnąć przez pierwsze kilkadziesiąt stron, bo były strasznie nudne...
OdpowiedzUsuńNo faktycznie szkoda, że nie miałyśmy okazji się zobaczyć! Nawet przeszłam niedaleko Twojego bloku i pomyślałam "może zajrzeć?!", ale zaraz stwierdziłam, że to tak nieładnie komuś włazić w butach w życie bez zapowiedzi i po dwóch (?) latach niewidzenia się. Może następnym razem! Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoją rodzinkę. A.
Książka ma bardzo ciekawy tytuł, muszę sprawdzić jej zawartość..
OdpowiedzUsuń