wtorek, 25 sierpnia 2009

Ostrygojady, Susan Fletcher



"Amy leży pogrążona w śpiączce. Jej starsza siostra, Moira, przychodzi do niej wieczorami i siada przy łóżku w szpitalnym pokoju o zielonych ścianach. Wyznaje swe winy. Przyznaje się do dziecięcego egoizmu, którym głęboko zraniła całą rodzinę, do okrucieństwa jakiego doświadczyła w szkole z internatem, do złych emocji, które nosi w sobie. Wie, że była niedobrą córką i niewierną żoną. Lecz dopiero przy łóżku nieprzytomnej Amy uświadamia sobie to, co najważniejsze: była okrutną siostrą i właśnie jej okrucieństwo przywiodło tutaj je obie."
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA,
Warszawa 2009
Naprawdę trudno uwierzyć, że jest to dopiero druga książka w dorobku literackim Susan Fletcher.
Napisana jest profesjonalnie, tak jakby autorka miała za sobą kilkanaście tomów praktyki. Czytałam Eve Green, pierwszą powieść Fletcher, która otrzymała prestiżową nagrodę Whitbread First Novel Award i stwierdzam, że w Ostrygojadach autorka poczyniła duże postępy w dziedzinie języka.
Ciekawe jakie nagrody przypadną jej tym razem.
Jak już wspomniałam język jest bardzo obrazowy, autorka maluje przed oczami naszej duszy obrazy składające się w całość fabuły.
Ostrygojady opowiadają o dziewczynie, która już od urodzenia uznawana była za "dziwną", miała kompleksy na punkcie swojego wyglądu, w szkole traktowana była jak odludek, izolowała się od koleżanek i od rodziny. Moira, bo tak ma na imię główna bohaterka nie jest szcześliwa,  bo nie dopuszcza tego szczęścia do siebie, nie wierzy w nie, gdy staje na jej drodze. Zamyka się w skorupie swojej niskiej samooceny.
Ostrygojady to po części również powieść pensjonarska, opis życia nastolatki w szkole z internatem.
Bardzo przyjemna lektura. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz