środa, 19 sierpnia 2009

Kobieta w Berlinie, Anonyma



"Kobieta w Berlinie" to jeden z najbardziej zadziwiających powojennych pamiętników.

Zapiski anonimowej trzydziestoletniej Niemki, która zaczyna swój dziennik 20 kwietnia 1945 roku, w dniu ostatnich urodzin Hitlera, a kończy 22 czerwca 1945 roku, są przerażającym świadectwem tego, co działo się po wkroczeniu Rosjan do Berlina. Autorka relacjonuje swoje codzienne życie wśród ruin, przy braku wody i prądu, opisuje dni głodu i wszechogarniającego strachu. Strachu przed zemstą zwycięzców i masowymi gwałtami na kobietach, dokonywanymi przez żołnierzy radzieckich. O gehennie, przez którą przeszła, mówi śmiało, bez użalania się nad sobą, bez cienia nienawiści. Usiłuje odnaleźć sprawiedliwość w środku nieludzkich zdarzeń. "Żadna z ofiar nie może nosić swoich cierpień niczym cierniowej korony. Ja w każdym razie mam uczucie, że to, co mnie spotkało, wyrównało w pewien sposób rachunek".

[Świat Książki, 2004]

Poświęciłam aż 13 dni na tę zaledwie 200-stronnicową lekturę. Jakoś mozolnie mi to szło. Nie "połykałam" słów. Może tak się właśnie czyta dokument, powoli, ze świadomością, ze to nie fabuła, lecz fakty.
Jest to bardzo ciekawa, prawdziwa do bólu książka. Można by rzec, że ten dziennik to sztuka survivalu kobiet po wojnie. Jest o kobietach, które postawione są w zupełnie obcej sytuacji. Są napastowane przez żołnierzy wroga, głodują.
 Niektóre kobiety za wszelką cenę bronią swej godności. Ukrywają się gdzieś póki mogą i umierają, gdy braknei im jedzenia, lub w obliczu zagrożenia skaczą z okna, byle się nie poddać.
Inne zachowują się jak zawodowe postytutki i robią interes na Rosjanach.
Jednak większość Niemek, aby przeżyć, pozbywa się moralności, spiskuje, planuje i szuka wysoko postawionych "komendantów" Rosyjskich, jako opiekunów, aby dostac ochłapy jedzenia i chronić się przed masowymi gwałtami.
Tak postępują  obliczu śmierci kobiety zdane same na siebie. Nie ma koło nich ich mężczyzn. Zostawili je na pastwę losu. Z resztą kto wie, co ci mężczyźni robili na froncie. Niektórzy Rosjanie gwałcą przecież w zemście za siostrę, za matkę...
Tak właśnie wygląda wojna i jej następstwa...
Cytaty:
  • "Człowiek się nie daje. Podnosi się wciąż na nowo, coraz wyżej, i stoi mocniej na ziemi."

  •  "Jedna  spośród trzech czarnych dam wstaje i pyta, dystyngowanie ściągajac usta: No to jak ten człowiek zdechł? Tak się teraz mówi. Nasz język schodzi na psy. Słowo gówno lekko przechodzi nam przez usta. Wymawia się je z zadowoleniem, jak gdyby się chciałow  ten sposób wyrzucić z siebie nieczystści. Idziemy naprzeciw grożącemu poniżeniu, także językowemu."

  •  "Wciąż zauważam w tych dniach, że moje uczucie, uczucie wszystkich kobiet wobec mężczyzn zmienia się. Jest nam przykro z ich powodu, wydają się biedni i bezsilni. Słaba płeć. Coś w rodzaju kolektywnego zawodu rodzi się w kobietach. Nazistowski świat, opanowany przez mężczyzn, gloryfikujący silnego mężczyzn, chwieje si- a wraz z nim mit mężczyzny. W dawnych wojnach mężczyźni mogli się chełpić, że tylko oni maja przywilej śmierci i bycia zabijanym z ojczyznę. Dziś kobiety też mają  w tym swój udział. To nas przeraża, sprawia, że stajemy się świadome własnej wartości. U schyłku wojny następuje, oprócz wielu innych klęsk świata, także klęska mężczyzn jako płci."

  • "Czasami wydaje mi się, że teraz potrafiłabym znieść wszystko, co tylko mogłoby mi się jeszcze przytrafić, jeśli nadeszłoby z zewnątrz, a nie z głębi mojego serca. Czuję się taka pusta i wypalona, nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, aby mnie poruszyć i mną wstrząsnąć. Jeśli trzeba, można dalej żyć nawet na lodowych pustyniach. "

1 komentarz:

  1. czytalam te książkę..fragmentami...przezywałam dramat dni wojny...dramat serca..tej kobiety..dramat głodujacego ciała które za wszelka cene chce zyc. Bez oceny bohaterek ksiazki, tylko fakty.Taaak. moja mama miała rację-muszą minac pokolenia zeby smiech wypełnił świat bez wojen :)) moja babcia miała dwadziescia kilka lat...i dwoje maleńkich dzieci kiedy front pzrechodził pzrez wsie Ślaska. Ukrywała sie przed żolnierzami rosyjskimi..przesiedziała niejeden dzień skulona w drewnianej beczce..głodna...modlac się o los dzieci pozostawionych z jakąś staruszką. Zreszta dziadek wrocił z niewoli dwa lata po wojnie- wiec musiała poradzic sobie w znacznie większym okresie czasu..niz przejscie frontu...spytacie -jaka ja zapamietałam jako kobietę?- :)pogodna, wyrozumiałą, surową - ale wybaczajacą :))) kochajacą zycie....biegłam do niej nawet w snach-gdy nie mogłam sobie poradzic ze strachem, z głodem uczucia, przy niej nie bałam sie niczego:) - byłam dzieckiem a dzieci czuja intuicyjnie czy dorosły da oparcie w trudnych chwilach :) ksiazke polecam równiez mezczyznom.. trudno akceptowac kobietę nie rozumiejac jej swiata- ta ksiazka przyczynia sie do uswiadomienia sobie kim jestesmy :)

    OdpowiedzUsuń