

- wartka akcja
- egzotyczna kultura (Nigeria, o której jak dotąd nic nie wiedziałam)
- magia
"Opowieść o dwóch dziewczętach, a potem żonach i matkach, żyjących w kraju, gdzie świętuje się tylko narodziny chłopca i wszystko jest podporządkowane mężczyznom, snuje osiemdziesięcioletnia Lilia. W dzieciństwie została połączona więzami laotong - dozgonną przyjaźnią - z Kwiatem Śniegu, urodzoną tego samego dnia i o tej samej godzinie. W tym samym czasie skrępowano im stopy, by mogły znaleźć lepszego męża. Przez lata będą sobie przesyłać tytułowy "sekretny wachlarz", zapisując na nim przełomowe chwile swego życia i rzadkie momenty szczęścia. Ich losy, wyznaczone przez chińskie zwyczaje, potoczą się odmiennie... Pasjonująca historia, pełna przygód, tajemnic i dziejowych burz, jest także frapującą lekcją wschodnich tradycji, opisanych przez autorkę tak, jakby sama żyła w osobliwym świecie swoich bohaterek."
"Kwiat śniegu" to książka, z której dowiecie się dużo o życiu, kulturze i obyczajach w dawnych Chinach.
Dowiecie się też o losie kobiet, o wielkiej przyjaźni, która stawia ich sytuację społeczną w lepszym świetle, która pozwala wiele przetrwać...
Niektóre fragmenty są bardzo realistyczne i dość drastyczne np. opisy krępowania nóg dziewczętom: bandażowanie, łamanie się kości, ropa itp... Trudno mi było przez to przebrnąć.
Zdarza nam się w powieści Lisy See "wysłuchiwać" długich historyjek zanotowanych gdzieś pismem nu shu, które kobiety czytają sobie ukradkiem. Przyznam się otwarcie, że czasami opuszczałam te poetyckie fragmenty, bo byłam ciekawa dalszych wydarzeń.
Moja ocena jest pozytywna, tak mniej więcej 4/6
Zabawny za to wydał mi się obrzęd ślubny, a szczególnie sam akt zaślubin, ale nie będę moze tego przytaczać, by nie psuć niespodzianki, sami przeczytajcie :)
Wspaniałe książki o nas kobietach = matkach = wiedźmach = czarodziejkach.
Trylogia mazurska przenosi nas do sielskiej krainy mlekiem i miodem płynącej. Jest to piękna wieś, gdzie ludzie żyją blisko natury, uprawiają ogródek, robią przetwory, przyjmują letników, którymi żyją w przyjaznej komitywie, przeżywają miłość i rozczarowanie, a poza tym jak każdy mają swoje radości i troski, z naciskiem na troski.
Czytając te książki myślami cały czas byłam u mojej babci, która mieszka w malutkiej wiosce nad jeziorem. Dosłownie zrobiłam sobie w myślach z tej wioski scenerię do mazurskiej trylogii. Przechadzałam się po babcinym ogródku, próbowałam jej konfitur, opalałam się na jej podwórku.
Naprawdę ciepła i sentymentalna lektura, zabarwiona ogromną dawką humoru i optymizmu. Mówi o tym, że, nigdy nie wolno się poddawać, trzeba brać los we własne ręce, spełniać marzenia, śmiałoroczyć do przodu w poszukiwaniu własnej ścieżki życia.
Nie "podam dalej" tych książek. Zostaną na mojej półce, bo na pewno do nich powrócę.
Nota z okładki:
"Powieść Fannie Flagg opowiada o zwykłych ludziach, tchnie świeżością, jest rozczulająca i wzruszająca, tryskająca humorem i dramatyczna. Kiedy siwowłosa Cleowa Threadgoode opowiada historię swego życia. Evelyn Couch, która pogrążyła się w smudze cienia wieku średniego, przenosi się myślami do Alabamy lat trzydziestych. We wspomnieniach wraca kawiarnia Whistle Stop, która ma dla swych gości dobrą pieczeń, mocną kawę, namiętności, uczucia, smiech, a nawet zbrodnię." NEWSDAY
Bardzo wciągająca lektura. Evelyn Couch to typowa kobieta w okresie menopauzy, która robi remanent swojego dotychczasowego życia. zastanawia się nad swoim małżeństwem. Miewa huśtawki nastroju i problemy z nadwagą. Odwiedzając teściową w domu starców poznaje Panią Cleowę Threadgoode. Z czasem kobiety się zaprzyjaźniają.
Starsza pani co wizyta opowiada Evelyn kolejny odcinek z życia ludzi w miłym miasteczku, a dokładniej w Whistle Stop w Alabamie. Są to jej wspomnienia. Pani Threadgoode potrafi wzbudzić zaciekawienie. O wszystkim mówi z sentymentem, tęsknotą, fascynacją. Tematem tych opowieści są perypetie Idgie i Ruth, które prowadzą kawiarnię w Whistle Stop. Pojawia się również wątek kryminalny.
Ta retrospekcja wydarzeń uzupełniana jest w książce ówczesnymi artykułami miejskiego tygodnika Dot Weems. Niewątpliwie ubogaca to lekturę. Jest to jednocześnie przerywnik i dopełnienie akcji. Dot Weems pisze prostym językiem o wszystkim co dzieje się w miasteczku, od małoznacznych drobnostek po wielkie wydarzenia.
Całość godna polecenia wszystkim molikom książkowym. Zachęcam również do obejrzena filmu na podstawie "Smażonych zielonych pomidorów". Myślę, że autorzy świetnie się spisali.
Świetna książka. Należy do tych lekkich łatwych i przyjemnych. W sam raz np. na opalanie w ogódku.
Ustalmy od razu, że lekka nie znaczy zła, zwłaszcza gdy taka właśnie była koncepcja autorki.
Czyta się bardzo dobrze.
Na początku w czterech odsłonach dowiadujemy się o katastrofie samolotu.
Potem akcja się cofa nieco wstecz i poznajemy wydarzenie ją poprzedzające.
Główna bohaterka jest "męczennicą" w swoim małżeństwie. Od lat nie jest szczęśliwa, ale myśli, że tak trzeba i brnie w to dalej. Jaki by mąż nie był, to dobrze, że w ogóle jest i chwała mu za to. No bo przecież najważniejsze jest to, że ją nie bije. Zupełnie tak jakby uważała, że kobieta jest zerem i musi znaleźć sobie jakiegoś mężczyznę - cyfrę która stanie przed nią i nada temu zeru wartość (jest to akurat przykład z "Marty" Elizy Orzeszkowej, ale pasuje jak znalazł.
Tak więc Adela beztrosko poddaje się pradowi rzeki. Robi wszystko, "co wypada", nawet kolację dla teściów co piątek, mimo, że ich nie znosi i wolałaby pójść na imprezę. Do akcji wkracza tarot, wróżka, magia i hmm... przystojny masażysta, do którego bohateka ma przyjemność chodzić co tydzień. Też bym tak chciała ;)
Po "achach" i "ochach" mojej bylej przełożonej, bardzo chciałam to przeczytać. Z przykrościa muszę stwierdzić, że się zawiodłam.
Kupiłam ją, ale nie zapragnęłam zatrzymać, wymieniłam na inną w księgarni klubu książki na takim specjalnym targu z okazji Dnia Książki :)
Temat dość ciekawy. Pewien finansjer dostaje w spadku po wuju winnicę w Prowansji. Nie jest do tego nastawiony zbyt entuzjastycznie, ale życie zawodowe nie układa mu się tak, jakby chciał i zostaje niejako zmuszony przenieść się na tę wieś. Zaczyna tam nowe życie.
Czy powieść pachnie włoskim winem? Winem zdecydowanie tak, są tam dokładne opisy rytuałów związanych z degustacją wina. Zainteresowani tą kwestią, mogą się dowiedzieć ciekawych rzeczy.
Ale tak poza tym nic godnego polecenia. Dość słaby wątek sensacyjny. Ciężko się czyta.
Powieść autorki "Ptaków ciernistych krzewów", bardzo przyjemna w czytaniu, bo narratorka (Harriet) ma specyficzny sposób opowiadania wydarzeń, robi to z humorem i lekkością (książka jest w formie jej pamietnika).
Bohaterka zmienia swoje życie o 180 stopni.
Zaczyna pracę, co daje jej niezależność finansową, zrywa zaręczyny z "ułożonym" i "przyzwoitm" Davidem, wyprowadza się od rodziców do słynnej dzielnicy Sydney-King Cross.
Znajduje się tam wśród ekscentrycznych ludzi.
Jej nowe lokum mieści się między dwoma domami publicznymi. Właścicielka jest bezpośrednia, wróży z kart i kryształowej kuli, ma nieznośnego kochanka i tajemniczą córeczkę, od której wbrew pozorom wiele w tym domu zależy.
Harriet jest dzielną kobietą. Nie poddaje się stereotypom, nie daje się zdominować mężczyznom.
Zażywa wolności , a w między czasie poznaje tajemnice domu.
Akcja oscyluje miedzy współczesnym Londynem, a angielską prowincją 1967 r, gdzie w starym Opactwie mieszkają trzy siostry z Matką i Dziadkiem.
Każda z nich jest inna, każda ma swoje tajemnice...
Najmłodsza z nich, Maisy ma Dar porozumiewania się ze zmarłymi, żyje w "swoim świecie", uchodzi za geniuszkę.
Dziewczyny przyjaźnią się z wychowanym w bogatej kulturze Cyganem, ze studentem medycyny i z młodym malarzem, w którym dojrzewa wielki talent. Malarz ten decyduje się na stworzenie obrazu trzech sióstr.
Początek czytało mi się bardzo dobrze, potem trochę znudziłam się gdy akcja przeniosą się do 1989 r i na stare opactwo patrzyliśmy już tylko z perspektywy retrospekcji. "Tęskniłam" za tymi starymi murami i atmosferą magii jaka towarzyszyła tamtejszym wydarzeniom.
Ogólnie jednak książkę uważam za bardzo dobrą. Fabuła od początku do końca jest zagadką, podczas lektury snujemy domysły, łączymy ze sobą różne elementy, by wydedukować fakty, ale im dalej zabrniemy tym więcej pojawia się niejasności.
Polecam
Jest to powieść w moim "klimacie", gdyż uwielbiam książki obyczajowe "dziejące" się dawno. Innymi słowy uwielbiam dowiadywać się, jak kiedyś żyli ludzie. Interesują mnie stroje, przedmioty codziennego użytku, scenerie, wzystko. Najchętniej przeniosłaby się na chwilę np. do XIX- wiecznej Anglii i sama wszystko obejrzała :) Póki co korzystam z dobrodziejstw literatury.
Książka opowiada o dziewczynie, którą poznajemy jako dziecko- sierotę nieoszczędzaną przez życie. Jane wiele przeszła, ale nie poddaje się tak łatwo. Jest bardzo mądra i stanowcza. Potrafi śmiało przeciwstawiać się okrutnej ciotce.
Kiedy dorasta, zaczyna pracować jako guwernantka w kryjącym mroczną tajemnicę Tornfield Hall. Tam pokazuje, że potrafi walczyć również o swoją moralność i dobre imię, nawet za cenę miłości.
Podobno klasyki nie trzeba reklamować, ale Jane Eyre to naprawdę niesamowita kobieta, myślę że warto ją poznać :)