sobota, 18 lipca 2009

Eve Green, Susan Fletcher

"Eve Green oczekuje narodzin swego pierwszego dziecka. Wspomina pewne walijskie lato, kiedy była ośmioletnią dziewczynką. Po niespodziewanej śmierci matki znalazła schronienie u dziadków mieszkających na staroświeckiej farmie.
Eve, otoczona miłością, próbowała po swojemu uporać się z bólem i gniewem. Odkryła także tajemnicę swego pochodzenia i nawiązała przyjaźń z samotnym, zdziwaczałym mężczyzną.
Spokojną egzystencję mieszkanców Cae Tresaint, dalekiego zakątka Walii, zkłóciło tragiczne wydarzenie: inna mała dziewczynka zniknęła bez śladu"
Wydawnictwo MUZA. 2004
Do lektury tej książki zachęciła mnie Padma i nie żałuję.
Jest to bardzo przyjemna powieść, której bohaterką jest taka "współczesna Ania z Zielonego Wzgórza",  czyli Eve - ruda dziewczynka z charakterem, tak jak Ania nie mająca rodziców (ojciec żyje ale nie jest jej znany).
Eve analizuje pamiątki pozostawione przez jej matkę, zebrane w starym pudełku po butach. Są to z pozoru nic nie znaczące przedmioty, t.j kawałek liścia, czy rachunek, ale dla jej mamy miałe wielką wartość.
Kobieta zostawiła po sobie również krótkie liściki, z których Eve rozszyfrowuje częściowo znaczenie "talizmanów" z pudełka.
W odkrywaniu tajemnic mamy pomaga dziewczynce także miejscowy dziwak, z którym się zaprzyjaźnia.

Evie częściowo poznaje ich wartość w krótkich liścikach napisanych przez mamę, ale niektóre i tak pozostają dla niej zagadką.

Autorka świetnie porusza się w czasie i przestrzeni. Bardzo płynnie przeplata wątki, które dotyczą współczesnej Eve z tymi, gdy miała osiem lat.
Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz